Słów kilka o usypianiu

Usypianie mojego syna– jak dla mnie to temat niemalże tabu. Dzień w dzień jest to samo. Nie mogę narzekać na nic poza spacerami i właśnie wspomnianym usypianiem Tośka. I już rozwijam się dlaczego.

Otóż, odkąd Toś skończył 5 miesięcy, zaczął się prawdziwy hardcore. Jest niesamowicie żywiołowy, ciekawy świata, ruchliwy, a pora drzemki to dla niego prawie jak wyrok śmierci a dla mnie rytuał szamański, wypełniony wrzaskami, okupiony potem, wyrwanymi włosami i ogólnym psychicznym podłamaniem. W nocy pobudka razy 2. Od godziny 5 już na „przysłowiowych nogach”. Dziecko, skąd Ty czerpiesz energię?! Zachodzę w głowę i za każdym razem gdy staję przed lustrem krzyczę w myślach „Gdzieee popełniłam błąd!!!!”.

Dopatruję się tutaj jednej przyczyny. Antoś cierpiał z powodu bakterii w moczu, i z powodu złego dobrania mleka miał okropne kolki. Całodzienne lamenty, zero spacerów, tulenie, noszenie, tulenie, tulenie. Tak wyglądały nasze dni.

Przewertowałam wszystkie internety, wszystkie mądre głowy mówią: „dziecko potrzebuje wyciszenia, spokoju przed snem, RYTUAŁU…” Bieda, bo u nas to nie działa. A słowo „wyciszenie” w naszym słowniku nawet nie istnieje. Desperacja pchała mnie do śpiewu, recytowania, czytania, noszenia, lulania. Nic z tego. W końcu stało się. Pod łóżeczkiem położyłam… suszarkę do włosów. Coś za coś, pomyślałam, więc na mojej głowie zagościł „artystyczny nieład” a w sypialni „cisza?”. Ale sumienie nie daje mi spokoju i z każdym pstryknięciem włącznika załącza mi się „gulałka” w gardle i poczucie, że nie tędy droga moja miła…

Usypianie stało się ciut łatwiejsze, o ile nie przeskoczyliśmy poprzednich drzemek i mój syn nie jest rozdrażniony do tego stopnia, że denerwuje go pierdnięcie muchy;) Szum suszarki zakłóca inne hałasy a moje dziecię śpi jak aniołek.

Składam modły do niebios by ten czas był tylko przejściowym bo lato za pasem i używanie suszarki w ten sposób w końcu odbije się źle na naszym zdrowiu. A momentami przemykają w mojej głowie obrazy jak Tosiek, już dorosły, zasypia tylko przy suszarce do włosów:( Jak ja to wytłumaczę Jego przyszłej partnerce?!

A teraz całkiem poważnie. Matki i tatki! Poradźcie, czy faktycznie jest to stan przejściowy? Czy mam szukać jakiegoś innego sposobu na usypianie mojego pacholątka?? Jak Wy radzicie sobie z małymi zadziorami?

DSC01188 11

DSC01184 11

Bóg zapłać za rady! 😉

5 months

tosiulek

tosiulek2

DSC00938 11

DSC00963 11

5 miesięcy minęło w mgnieniu oka. Wreszcie możemy odetchnąć z ulgą bo w końcu pożegnaliśmy brzuszkowe kłopoty Antka, swobodnie rozszerzamy dietę i cieszymy się sobą każdego dnia.

A ja, z całą odpowiedzialnością, muszę przyznać, że kocham być mamą!

Dla porównania, Antek około 3 miesięcy

DSC00319 11

Pozdrawiamy!


Podsumowanie!

Witam, jeżeli trafiłaś/łeś tutaj przez platformę blogspot.com to na pewno mnie już znasz. Znasz moją historię i dlaczego bloguję. Jeżeli jesteś tutaj całkiem nowy, witam Cię serdecznie i zapraszam do śledzenia moich losów!

Dla wtajemniczenia dodam, że poprzedni blog katarynkowy.blogspot.com zostaje automatycznie usunięty. Z potrzeby rozwoju i większego zaangażowania w sfery blogowe postanowiłam przenieść się tutaj.

Właśnie weszliśmy w nowy rok. Nieskrycie przyznam, że miniony Sylwester był jedyny w swoim rodzaju. Spędziłam go ze swoim przyszłym mężem, synem i psem. Bez fajerwerków, hucznej zabawy, głośnej muzyki. Za to w szampańskim nastroju. Życzenia w końcu nabrały głębszego znaczenia, płynęły prosto z serca. Szampan smakował inaczej a każda minuta wydawała się dłuższa od poprzedniej.

Nie będę też słodzić, że macierzyństwo od początku było dla mnie zwieńczeniem i wisienką na torcie mojego dotychczasowego życia. Ciągłe niewyspanie daje o sobie znać a coraz to nowe problemy brzuszkowe mojego maleństwa powodują, że frustracja czasami sięga zenitu! 😉 Dałam też spokój Świętemu Mikołajowi. Podarował mi najlepszy prezent więc w tym roku mu odpuściłam;)

Podsumowując miniony rok, dochodzę do wniosku, że jestem szczęśliwa! Przez 9 miesięcy kształtowało się pod moim sercem nowe życie, na które codziennie patrzę ze zdumieniem! Z Tatą Antka zaliczyliśmy partnerski przełom i postanowiliśmy się zaręczyć! To dopiero było zaskoczenie…;) Niestety nie obyło się bez kwasów, smutków, rozstań… No cóż trudno byłoby żyć w hermetycznie polukrowanym opakowaniu i doświadczać tylko i wyłącznie cukrowo- pudrowej miłości…

W tym roku zdecydowałam, że nie będę robić żadnej listy z serii “postanowienia noworoczne”. W zeszłym roku było tego za dużo i żadne z postanowień nie zostało zrealizowane, ehhhh…

W myśl powiedzenia „co za dużo to nie zdrowo”, kończę i zapraszam do czytania, oglądania i komentowania!

collage114t

collage45

Tymczasem pozdrawiam!